WIELKI WIZJONER - "Człowiek jest tyle wart ile uczyni dla drugiego" - Prof. J. Aleksandrowicz

 

Tadeusz Wojtaszek 

 

Prof. Julian Aleksandrowicz obok Papieża Jana Pawła II i Stanisława Wyspiańskiego został wybrany w 2000 roku KRAKOWIANINEM XX WIEKU

Ci, którzy znali prof. Juliana Aleksandrowicza wyróżnienie to przyjęli z wielką satysfakcją i uznaniem, bowiem dla wielu był on nie tylko lekarzem i naukowcem, ale przede wszystkim wielkim humanistą i wizjonerem. Był dla wielu z nas niezależnie od uprawianej profesji, wiedzy i pozycji społecznej nauczycielem i przewodnikiem po zawiłościach tego świata. Cenionym był za swą odwagę w formułowaniu swoich myśli, teorii i wizji, ale miał i wielu wrogów, ludzi, którzy nie mogli mu darować, że wyrastał ponad przeciętność a w szczególności w śród tych, którzy nie potrafili spostrzegać spraw i problemów, którymi się zajmowali, a których przerastał swoją mądrością i intuicją na obszarach wiedzy „im przynależnych”.

Był człowiekiem wszechstronnym. Z wielką troską zajmował się swoimi pacjentami, z ogromnym zaangażowanie uczył studentów zawodu lekarza i z pasją poświęcał się badaniom naukowym. Ale wśród tych rozlicznych zajęć znajdował czas na podejmowanie problemów społecznych, daleko wykraczających poza kanony medycyny.

Prof. Julian Aleksandrowicz urodził się 20 sierpnia 1908 roku w Krakowie, zmarł 18 października 1988 roku. W 1933 roku uzyskał dyplom lekarza na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego a w roku 1934 obronił pracę doktorską.

Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku jako p.por. lekarz, walczył w kampanii wrześniowej. W 1940 roku po ucieczce z obozu jenieckiego wrócił do Krakowa i znalazł się w Getcie Krakowskim, gdzie zorganizował szpital. W 1944 roku udało mu się przedostać wraz z rodziną kanałami z getta i trafił do oddziałów Armii Krajowej na teren kielecko-radomski, gdzie walczył i był lekarzem w Korpusie partyzanckim ”Jodła”. Za swe zasługi w walce z okupantem został odznaczony m.in. Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. Nosił w tym czasie pseudonim Doktor Twardy. Taką też nazwę na jego cześć nadano jednej z krakowskich ulic.

Po zakończeniu wojny podjął pracę jako asystent Kliniki Chorób Wewnętrznych a w 1947 roku habilitował się na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1950 roku organizował III Klinikę Chorób Wewnętrznych przekształconą później w Klinikę Hematologii, którą kierował przez 28 lat. Tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał w 1951 roku, a profesora zwyczajnego w 1956 r.

Prowadził wraz ze swoimi współpracownikami rozliczne badania naukowe z zakresu biologii molekularnej. Koncentrował swą uwagę na badaniach związanych z chorobami krwi. W 1960 roku rozpoczął badanie epidemiologiczne związane z nierównomiernym rozmieszczeniem zapadalności na białaczkę w Polsce, jak również w innych krajach.

W czasie tych badań zwrócił uwagę na możliwy wpływ zaburzeń składu środowiska na zawartość biopierwiastków w żywych organizmach zarówno zwierząt jak i ludzi. Doszedł do wniosku, że niedobory jak i nadmiary bioelementów oraz ich wzajemne relacje mogą wiązać się bezpośrednio z zapadalnością na niektóre choroby, w tym układu sercowo-naczyniowego, choroby metaboliczne, przewlekłe choroby zapalne, zaburzenia psychiczne i choroby nowotworowe.

Szukał sposobów zapobiegania tym chorobom poprzez profilaktykę ekologiczną, którą widział jako życie człowieka w zgodzie z naturą, z której czerpałby siły potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Szczególną uwagę przywiązywał do składu pożywienia człowieka, które powinno zawierać wszystkie potrzebne makro i mikroelementy.

Mówił o sobie: Za swe powołanie jako lekarza uważam nie tylko leczenie chorych i niesienie im ulgi w cierpieniach, ale przede wszystkim zapobieganie chorobom.

Był niezmordowany w upowszechnianiu wiedzy o warunkach i sposobach zachowania zdrowia i przedłużania życia. Z ogromną pasją propagował zasady ekologicznej profilaktyki zdrowotnej. W latach siedemdziesiątych rozpoczął walkę o dolomitowanie gleb, napotykając na początku na ogromne opory. Specjaliści od rolnictwa nie mogli zrozumieć, jak lekarz o wąskiej specjalności może wtrącać się do problemów nieznanej sobie dziedziny wiedzy. Ale wyniki stosowania w rolnictwie nawozów magnezowych bardzo szybko przekonały nie tylko specjalistów, ale i samych rolników do idei Profesora Aleksandrowicza. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie rolnictwa bez nawozów magnezowych.

Kiedy w tym samym czasie proponował stosowanie magnezu w leczeniu a także jako składnika pożywienia w celach profilaktycznych, wyszydzano jego idee jako niepoprawnego maniaka a nawet organizowano specjalne kampanie podważające jego kompetencje i wiedzę. W jednym z instytutów naukowych przez wiele lat nie można było nawet wymawiać nazwiska Aleksandrowicz a magnez był pierwiastkiem zakazanym, ponieważ ówczesny dyrektor tegoż instytutu poczuł się urażony tym, że profesor Aleksandrowicz „wtrąca” się w jego dziedzinę wiedzy. Na polskim rynku farmaceutycznym nie było wtedy żadnych preparatów magnezowych, stąd pomysł profesora by zastosować w leczeniu i profilaktyce dolomit bogaty w magnez. Z jego inspiracji spółdzielnia farmaceutyczna VIS z Katowic rozpoczęła produkcję pastylek dolomitowych. Dość szybko stały się one popularne wśród osób rozumiejących potrzebę uzupełniania diety w składniki mineralne. Zawiść wzięła jednak górę. „Naukowcy” ogłosili wszem i wobec, że dolomit jest niezwykle szkodliwy, bo zawiera azbest. A prawda była taka, że zdarzają się pokłady dolomitu przerośnięte warstwami azbestu, ale akurat na drugiej półkuli bodajże w Afryce Południowej, natomiast polski dolomit był bez najmniejszych skażeń. Zanim jednak sprawa się wyjaśniła Profesor Aleksandrowicz boleśnie przeżył to upokorzenie, które pozostawiło ślad na jego zdrowiu. Dzisiaj z ironią słucham wypowiedzi niektórych zwalczających go w tedy naukowców mówiących o roli magnezu i powołujących się na niego jako swojego nauczyciela.

Dzisiaj już nikt nie wątpi w rolę i znaczenie magnezu w medycynie – mówi płk. dr. med. Bogdan Kopp Ordynator w krakowskim Szpitalu Wojskowym. W nagłych przypadkach zawałów serca, stosowano kiedyś kolejno różne preparaty farmakologiczne, które nie zawsze były skuteczne i nie pozbawione działań ubocznych. Dzisiaj podstawowym lekiem, który podaje się z wyboru w przypadku zawału jest magnez. Preparaty magnezowe stosowane są dzisiaj powszechnie w lecznictwie i profilaktyce z bardzo dobrym skutkiem.

Obecnie rynek preparatów magnezowych jest niezwykle bogaty. Produkuje je kilkadziesiąt firm w kilkudziesięciu rodzajach. Stwarza to duże możliwości w lecznictwie i profilaktyce zdrowotnej i w ten sposób spełniły się marzenia Profesora.

Prof. Julian Aleksandrowicz zwracał uwagę na to, że woda, aby mogła służyć ludzkiemu zdrowiu musi być twarda, dobrze zjonizowana, zawierać sole magnezowo-wapniowe i inne biopierwiastki. Przestrzegał przed wzrastającym zanieczyszczeniem żywności pierwiastkami trującymi takimi jak kadm, ołów, rtęć itp. oraz azotanami, azotynami i nitrozoaminami, które przyczyniają się do wzrostu zapadalności na choroby nowotworowe. Na kilka lat przed katastrofą w Czarnobylu proponował neutralizację, skutków promieniowania przy pomocy biopierwiastków. Uważano to za nierealną groźbę. Jakże gorzko życie przyznało mu rację.

Najistotniejszym elementem jego działania była integracja wysiłków uczonych i ludzi z różnych dziedzin życia społecznego, po to żeby jak to określał "zdrowiej żyć" i tak kształtować środowisko i stosunki społeczne, żeby nie zagrażały one zdrowiu.

Uważał, że jeżeli przybywać będzie ludzi o takich samych poglądach, maleć będzie liczba tych, którzy często nadaremno oczekują w swych cierpieniach pomocy. Coraz więcej przybywało wokół niego ludzi, którzy myśleli tymi samymi kategoriami. Z tymi ludźmi, pracownikami nauki, lekarzami, technikami, humanistami, duchownymi, dziennikarzami i studentami - zastanawiał się, co czynić by świat przyszły był lepszy i zdrowszy, aby ten świat wogóle był.

Był założycielem oraz wieloletnim przewodniczącym Komisji Ochrony Zdrowia Społecznego Polskiej Akademii Nauk, w której rodziły się idee ekologizmu. W 1987 roku wraz z grupą bliskich współpracowników i przyjaciół założył Polskie Towarzystwo Magnezologiczne. Dzisiaj nosi ono imię prof. Juliana Aleksandrowicza. Wyeksponowanie w nazwie Towarzystwa MAGNEZU miało niejako znaczenie symboliczne, bowiem Profesor uważał go jako jeden z najważniejszych biopierwiastków nazywając go "Królem życia".

Towarzystwo jest stowarzyszeniem naukowym, zrzeszającym osoby fizyczne i prawne, zainteresowane badaniami i popularyzacją zasad ochrony zdrowia społecznego w oparciu o wykorzystanie pozytywnego działania na organizm człowieka i jego środowisko magnezu i innych biopierwiastków i przeciwdziałanie szkodliwego wpływu antagonistycznych w stosunku do nich pierwiastków toksycznych.

W śród bliskich współpracowników Profesora działających w PTMag są i byli miedzy innymi: prof. dr. hab. n. med. Aleksander B. Skotnicki, uczeń i kontynuator jego dzieła, kierujący założoną przez niego Kliniką Hematologii Colegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego i pierwszy przewodniczący PTMag, prof. dr. hab Jan Dobrowolski jeden z najwierniejszych naukowych partnerów Profesora, współautor wielu publikacji i książek z dziedziny profilaktyki ekologicznej, prof. dr. hab. Alfreda Graczykowa, z Wojskowej Akademii Technicznej, blisko współpracująca z profesorem w badaniach zawartości biopierwiastków w organizmie człowieka, nieżyjący już prof. dr. hab. n. med. Kazimierz Janicki, uczeń i kontynuator jego idei jako przewodniczący Komisji Ochrony Zdrowia Społecznego.

Polskiemu Towarzystwu Magnezologicznemu po prof. A. Skotnickim przewodzili kolejno prof. dr. n. med. Tadeusz Kozielec kierownik Katedry Medycyny Rodzinnej Akademii Medycznej w Szczecinie, prof dr. n. med. Lech Walasek, Ordynator Oddziału Chorób Wewnętrznych Szpitala Wojskowego w Bydgoszczy, a obecnie doc dr hab. Magdalena Maj –Żurawska, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego.

Profesora Juliana Aleksandrowicza poznałem w 1982 roku. Prowadziłem w tym czasie Ośrodek Informacji Uzdrowiskowej w Zespole Uzdrowisk Krakowskich. W jednym z numerów miesięcznika „Literatura”, przeczytałem wywiad z Profesorem Aleksandrowiczem, w którym mówił m.in. o znaczeniu dla zdrowia twardej wody zawierającej magnez, powołując się na przykład Gruzinów, którzy pijąc twarde wody dożywają sędziwego wieku, w przeciwieństwie do mieszkańców Skandynawii, którzy pijąc miękką wodę polodowcową częściej zapadają na choroby serca. Dlatego twardą wodę mineralną Borżomi z Gruzji wysyłano w rejon morza bałtyckiego w celach profilaktycznych. Tak się złożyło, że wróciłem właśnie w tym czasie z Krymu, gdzie w Instytucie Balneologii i Fizycznych Metod Leczenia, przyniesioną tam przezemnie naszą krakowską wodę mineralną Krakowianka, przyrównano do Borżomi. Zadzwoniłem do Profesora by podzielić się z nim tą wiadomością. W odpowiedzi usłyszałem jednak: Ja wodami mineralnymi się nie zajmuję.

Ale w niej jest bardzo dużo magnezu - mówię już nieco zrezygnowany - A jeżeli tak to niech Pan przyjdzie do mnie z tą wodą – brzmiała tym razem odpowiedź Profesora – Wie Pan gdzie mieszkam. Nie wiedziałem, wstyd było się przyznać, ale jakoś trafiłem. Profesor mieszkał na ulicy Marii Curie-Skłodowskiej, naprzeciw Instytutu Medycyny Sądowej. Po krótkim „przesłuchaniu” zabrał mnie razem z przyniesioną wodą do dyrektora Instytutu doc. dr. Jana Markiewicza. Zbadaj no tę wodę Jasiu, bo coś mi się tu zdaje, że będzie sensacja. Dyrektor Markiewicz popatrzył na mnie podejrzliwie i orzekł: Może tak źle nie będzie.

Po kilku dniach zadzwonił do mnie Profesor z sensacyjną wiadomością: Mamy lepszą wodę w Krakowie aniżeli w Gruzji. Gratuluję Panu, odkrył Pan znakomite źródło zdrowia dla mieszkańców Krakowa! Może dzięki temu uratujemy Kraków. Słowa te powtórzył w opinii o mojej działalności, jaką napisał po kilku latach naszej współpracy. Dlatego mogę je tu przytoczyć, bo nie był to tylko chwilowy Jego entuzjazm, ale wręcz przekonanie, o dużym znaczeniu wód mineralnych dla zdrowia. Od tego czasu profesor Aleksandrowicz stał się gorącym orędownikiem Krakowianki. Wypijał ją w dużych ilościach i twierdził, że po niej znacznie lepiej się czuje, a nawet ustąpiły mu pewne dolegliwości. Potem spotykaliśmy się dość często. Dopingował mnie do pisania o wodach mineralnych i uzdrowiskach, pomagał w opracowywaniu różnego rodzaju opinii na ten temat, aż w końcu niedługo przed swoją śmiercią napisał własną opinię o mojej działalności. Traktuję ją jako testament, który staram się wypełniać według jego zasad – by służyć ludziom i ich zdrowiu.

Przeglądając w tych dniach materiały związane z osobą profesora Aleksandrowicza natrafiłem na zapis rozmowy, jaką przeprowadziłem z Nim w 1982 roku, a nigdzie dotychczas nie publikowany. Jakże zawarte w niej myśli i spostrzeżenia Profesora są aktualne i dzisiaj. Dlatego pozwolę sobie zaproponować Państwu zapoznanie się z tym, o czym mówił przed laty, a wnioski pozostawiam tym, od których zależy jakość naszego życia.      

 

 

Człowiek jest tyle wart ile uczyni
dla drugiego

Prof. Julian Aleksandrowicz